Marek Krajewski, Mock. Pojedynek - recenzja

Jeśli myślimy o kryminałach w dobrym, tradycyjnym stylu od razu powinno nasuwać się nam nazwisko Marka Krajewskiego. Książki wychodzące spod jego ręki są doskonałymi przykładami tego gatunku. Odnoszę wrażenie, że współcześnie pisarze coraz częściej eksperymentują z formą, mieszając wszelkie jej odmiany gatunkowe, ale mimo to nie zawsze w takich zabiegach tkwi sedno. Dobrze napisany tekst jest wartością samą w sobie i nie trzeba tu nic więcej dodawać.

Mock. Pojedynek opowiada historię studenckiego życia głównego bohatera serii opowieści kryminalnych. Poznajemy tutaj początek kariery policyjnej Mocka, oprawiony w ciekawą historię spisku zawiązanego na uniwersytecie we Wrocławiu, w który uwikłani są zarówno studenci, jak również osoby z władz uczelni. W tym brutalnym akademickim świecie główny bohater, przez przyjęcie postawy osoby niezależnej, nie podążającej utartymi ścieżkami, staje się ofiarą oraz “łowcą”. Na kartach tej powieści z biednego, szukającego swojego miejsca na świecie, inteligentnego żaka filologii klasycznej, Mock przechodzi przemianę w twardego oraz zawziętego mężczyznę z zasadami.

Krajewskiemu udało się stworzyć świetną historię zanurzoną w doskonale odtworzonej atmosferze początka XX wieku oraz opierającą się na zawiłych relacjach środowisk bractw studenckich. Charakterystyczne dla niego łączenie elementów sugerujących tajemnicę o niemalże magicznym charakterze, jest czymś absolutnie fantastycznym. Ocieranie się o symboliczne formy funkcjonowania świata jest zarówno puszczeniem oka w stronę racjonalnego czytelnika, jak również doskonale wpisuje się w wyobrażenie epoki i uwiarygadnia świat przedstawiony.

Sam Mock jednak nie jest oderwanym od ziemi marzycielem czy piewcą iluzyjnego porządku. Choć on w takim świecie istnieje, niekoniecznie myśli jego kategoriami. Bohater bardziej wydaje się realistą, dbającym o osobisty interes, a więc potrzeby brzucha oraz lędźwi. Rywalizacja o pewną dziewczynę jest zresztą jednym z głównych wątków historii.

Intryga w powieści oparta jest na nielegalnych pojedynkach o honor, z którymi policja stara się walczyć. Ów proceder uznanym jest przez prawo za relikt epoki i nie powinien mieć miejsca w nowoczesnych krajach. Jednak dla pewnych ludzi jest to narzędzie, pozwalające pozbyć się osób stojących im na drodze. Tę metodę nieszczęśliwie stosuje się na wrocławskiej uczelni.

Ktoś z kadry uniwersytetu stara się przeszczepić na grunt akademicki swoje poglądy, eufemistycznie nazywane "higieną rasową". Aby zyskać poparcie dla swoich badań i pozbyć się wpływowych oponentów, blokujących dostęp do szerzenia tego rodzaju treści, wykorzystuje zwyczaj pojedynków honorowych, nieuczciwymi środkami, eliminując swoich konkurentów. Mock jako student, osoba swobodnie mogąca poruszać się w środowisku studenckim, zostaje zrekrutowany przez policję w celu odkrycia zawiłych wątków sprawy.

Nie będę zagłębiał się jednak w opisywanie fabuły, zależy mi szczególnie na wyrażeniu swoich wrażeń. Pojedynek jest świetną powieścią, która wciąga i pozwala zaangażować się w aferę kryminalną szytą grubymi nićmi. Śmiało mogę stwierdzić, że Mock należy do moich ulubionych postaci z serii książek kryminalnych i zawsze z niecierpliwością czekam na jego nowe przygody.

Najbardziej upodobaną przeze mnie historią Krajewskiego z serii o Mocku jest Ludzkie zoo. Mieszają się tam tematy kolonializmu, eksperymentów medycznych i genetycznych, przemocy seksualnej oraz szarlatanizmu. Mock jest w tej powieści już doświadczonym śledczym, więc też jego postać jest inna, bardziej szorstka w obyciu, ale potrafiąca wykrzesać w sobie odrobinę szlachetnych uczuć, które ostatecznie kierują jego wyborami.

Budowanie bardzo ciekawej, rozbudowanej historii z licznymi nawiązaniami do rzeczywiście istniejących miejsc oraz zanurzenie jej w doskonale odtworzony klimat tamtych czasów, sprawia, że Krajewski osiągnął niewątpliwie pozycję mistrza literatury. Zresztą nie od dziś jest on cenionym pisarzem. Z ogromną przyjemnością - powtórzę to kolejny raz - czekam na jego nowe powieści. Szczerze zastanawia mnie, jaką kolejną interesującą historię wytworzy jego niesamowity talent literacki i umysł artysty.

Wspominam o Krajewskim, ponieważ za chwilę wychodzi jego nowa książka: Dziewczyna o czterech palcach. Nie jest ona częścią serii o Mocku, ale może być równie fascynująca, ponieważ autor dalej eksploruje swoje ulubione tematy, czyli spiski, lata 20. XX wieku i pogranicza Polski.

Projekty nowych okładek serii z Mockiem są niesamowite! Przemawia do mnie tego rodzaju estetyka i uważam, że doskonale oddaje klimat powieści. Ilustracje, przypominające rysunki ołówkiem, nawiązują do grafiki drukowanej w gazetach codziennych, opisujących wydarzenia z policyjnej kroniki. Ciekawe, proste, tajemnicze - o to właśnie chodzi.


Komentarze


  1. Miła dla oka recenzja. Tekst w ciekawy sposób prezentuje wymienione książki i zachęca do zapoznania się z nimi. Szczególnie ujął mnie fakt że opis mimo iż dość enigmatyczng to wraz z prezencja okładek pozwolił chociaż na chwilę zatopić się w gęstym, nocnym klimacie ulic. Bardzo ciekawe!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zafia Papużanka, Szopka - recenzja

Fonts for Freedom - Czcionki dla wolności

Koszty pisania powieści - legalna kultura