Marek Krajewski, Dziewczyna o czterech palcach
Najnowsza powieść Marka Krajewskiego jest dobrą lekturą z ciekawą historią, której bohaterowie potrafią zaintrygować. Osobiście odczuwam jednak pewien problem z tą książką, który postaram się odkryć w dalszej części tekstu. Muszę jednakże zaznaczyć, że pomimo tego Dziewczyna o czterech palcach jest kryminałem przynoszącym rozrywkę i odprężenie, a przecież tę funkcję ma przede wszystkim spełniać.
Fabuła nie jest prosta. Edward Popielski, lwowski policjant, zostaje zesłany na prowincję w celu rozwiązania sprawy, której nie da się rozwikłać w wyznaczonym czasie, wszak nie jest to zwyczajne polecenie, ale zemsta przełożonego na krnąbrnym pracowniku. Bohater postawiony przed trudnym zadaniem, zmuszony zostawić małą córkę w rodzinnym Lwowie, wkracza na nieznany teren.
Na kresach panoszy się grupa napastników. Posiadająca ideologiczne dążenia, narzucająca swoją socjalistyczną wizję innym oraz "karząca" okoliczną ludność za niedostosowanie do ich poglądów, sieje postrach. Charakterystyczną formą ich krwawej działalności jest pozastawianie znaku na ciałach zgwałconych kobiet w postaci odciętego palca, skąd tytuł powieści. Z czasem kiedy Popielski coraz bardziej zanurza się w sprawę, przedstawiciel tamtejszej policji popełnia samobójstwo. Bohater dostaje nowe zlecenie, dowiedzieć się dlaczego doszło do tego zdarzenia oraz co wspólnego miał zmarły z Zaranem-Zaranowiczem, hersztem socjalistycznej bandy.
Intryga, która zostaje zawiązana w powieści wydaje się bardzo chaotyczna i zapętlona. Narracja prowadzi nas przez ślepe zaułki, fałszywe tropy i dezinformację w stronę rozwiązania, wyjaśniającego poszczególne elementy fabuły. Zdaje się, że jest to celowy zabieg zastosowany przez autora, służący uwikłaniu czytelnika w rzeczywistość powieści, odgrywającej się między wywiadem i kontrwywiadem. Zarówno główny bohater, jak i czytający muszą poruszać się po świecie-tekście, posługując się zdobytymi informacjami, nie wiedząc, że są nie są one zawsze prawdziwe.
Jednak to, co wydaje się zamierzonym chaosem, nie spotkało się z moją aprobatą. Myślę że odbiorcy, którzy gubią się i nie wiedzą do końca o co chodzi, w ostateczności mogą znudzić się, szczególnie jeśli nie są zbyt cierpliwi. Nadmiar nazwisk, które mogą się mieszać, proporcje dla wątków, gdzie to co najważniejsze i zawiązujące i rozwiązujące sprawę jest niewystarczająco rozwinięte, a błądzenie i ślepe tropy zajmują więcej miejsca i uwagi, nie wypadają najlepiej. Cierpliwość, jeśli ktoś się nią wykazał, zostaje jednak wynagrodzona ciekawym rozwiązaniem i tempem końcowej akcji.
Po uzyskaniu nowego zlecenia, Popielski podąża ścieżką, która została specjalnie dla niego przygotowana przez socjalistów. W czasie gdy bohater udaje się do Wolnego Miasta Gdańska, oni mogą prowadzić swoją działalność i przygotowywać zamach na marszałka, co jest rzeczywistym ich celem. Dużo czasu zajmuje bohaterowi skorygowanie swoich początkowych fałszywych założeń. Wątek szachowy przepleciony w tym czasie jest bardzo ciekawą formą szyfrowania, mającą wprowadzić Popielskiego w błąd, marnując jego energię na rozplątanie czegoś nieprawdziwego.
Popielski jest osobą charakterystyczną, wybijającą się wśród tłumu. Łysy mężczyzna z ciemnymi okularami, chroniącymi go przed szkodliwymi dla jego zdrowa promieniami słonecznymi. Cierpi on na epilepsję światłoczułą, dlatego też woli przemieszczać się zawsze nocami. Mężczyzna ten posiada opinię kobieciarza, zabawiającego się z prostytutkami, ale z drugiej strony widzimy też obraz ojca dbającego o swoją córkę, osieroconą przez matkę. Zaciętość, dążenie do rozwiązywania zagadek i upartość sprawiają, że doskonale sprawdza się w roli policjanta, ale jego niepokorność czasem sprowadzania na niego kłopoty. Może właśnie ta jego niejednorodność cech, szlachetność podbita egoizmem, wydają się pociągające w bohaterze.
Ostateczne rozwiązanie sprawy okazuje się zaskoczeniem. Po chwilach zbłądzenia czytelnik może w końcu poczuć przyjemność z ogólnego podsumowania i emocjonującego epilogu. Na koniec powieści na pierwszy plan wysuwa się postać kobiety dotychczas pełniącej podrzędną rolę. Jednak skrywana przez nią tajemnica i chęć zemsty, zdeterminowana doznaną krzywdą, prowadzi do nieoczywistego ruchu Popielskiego. Postać tej kobiety ma rys typowej famme fatele, z jednej strony uzależnionej od woli otaczających ją mężczyzn, z drugiej samodzielnie kierującej swoim losem, czekającej na odpowiedni moment, żeby zadać ostateczny cios.
Początki lektury "Dziewczyny o czterech palcach" były dla mnie okraszone trudnością dostosowania się do chaotycznej i pełnej licznych nazwisk historii, ale pod koniec, kiedy wszystko stało się jaśniejsze, powieść przyniosła mi pożądaną przyjemność. Wątki historyczne poruszane przez Krajewskiego są ciekawie wykorzystane, pozwalające wczuć się w klimat każdego z miejsc opisywanych w powieści, jak również czasów, w których się to odbywało. Za to między innymi cenię tego autora, że potrafi dobrze oddać atmosferę świata prezentowanego w utworze. Polecam szczególnie czytelnikom, którzy lubią kryminały z wątkami historycznymi.
Fabuła nie jest prosta. Edward Popielski, lwowski policjant, zostaje zesłany na prowincję w celu rozwiązania sprawy, której nie da się rozwikłać w wyznaczonym czasie, wszak nie jest to zwyczajne polecenie, ale zemsta przełożonego na krnąbrnym pracowniku. Bohater postawiony przed trudnym zadaniem, zmuszony zostawić małą córkę w rodzinnym Lwowie, wkracza na nieznany teren.
Na kresach panoszy się grupa napastników. Posiadająca ideologiczne dążenia, narzucająca swoją socjalistyczną wizję innym oraz "karząca" okoliczną ludność za niedostosowanie do ich poglądów, sieje postrach. Charakterystyczną formą ich krwawej działalności jest pozastawianie znaku na ciałach zgwałconych kobiet w postaci odciętego palca, skąd tytuł powieści. Z czasem kiedy Popielski coraz bardziej zanurza się w sprawę, przedstawiciel tamtejszej policji popełnia samobójstwo. Bohater dostaje nowe zlecenie, dowiedzieć się dlaczego doszło do tego zdarzenia oraz co wspólnego miał zmarły z Zaranem-Zaranowiczem, hersztem socjalistycznej bandy.
Intryga, która zostaje zawiązana w powieści wydaje się bardzo chaotyczna i zapętlona. Narracja prowadzi nas przez ślepe zaułki, fałszywe tropy i dezinformację w stronę rozwiązania, wyjaśniającego poszczególne elementy fabuły. Zdaje się, że jest to celowy zabieg zastosowany przez autora, służący uwikłaniu czytelnika w rzeczywistość powieści, odgrywającej się między wywiadem i kontrwywiadem. Zarówno główny bohater, jak i czytający muszą poruszać się po świecie-tekście, posługując się zdobytymi informacjami, nie wiedząc, że są nie są one zawsze prawdziwe.
Jednak to, co wydaje się zamierzonym chaosem, nie spotkało się z moją aprobatą. Myślę że odbiorcy, którzy gubią się i nie wiedzą do końca o co chodzi, w ostateczności mogą znudzić się, szczególnie jeśli nie są zbyt cierpliwi. Nadmiar nazwisk, które mogą się mieszać, proporcje dla wątków, gdzie to co najważniejsze i zawiązujące i rozwiązujące sprawę jest niewystarczająco rozwinięte, a błądzenie i ślepe tropy zajmują więcej miejsca i uwagi, nie wypadają najlepiej. Cierpliwość, jeśli ktoś się nią wykazał, zostaje jednak wynagrodzona ciekawym rozwiązaniem i tempem końcowej akcji.
Po uzyskaniu nowego zlecenia, Popielski podąża ścieżką, która została specjalnie dla niego przygotowana przez socjalistów. W czasie gdy bohater udaje się do Wolnego Miasta Gdańska, oni mogą prowadzić swoją działalność i przygotowywać zamach na marszałka, co jest rzeczywistym ich celem. Dużo czasu zajmuje bohaterowi skorygowanie swoich początkowych fałszywych założeń. Wątek szachowy przepleciony w tym czasie jest bardzo ciekawą formą szyfrowania, mającą wprowadzić Popielskiego w błąd, marnując jego energię na rozplątanie czegoś nieprawdziwego.
Popielski jest osobą charakterystyczną, wybijającą się wśród tłumu. Łysy mężczyzna z ciemnymi okularami, chroniącymi go przed szkodliwymi dla jego zdrowa promieniami słonecznymi. Cierpi on na epilepsję światłoczułą, dlatego też woli przemieszczać się zawsze nocami. Mężczyzna ten posiada opinię kobieciarza, zabawiającego się z prostytutkami, ale z drugiej strony widzimy też obraz ojca dbającego o swoją córkę, osieroconą przez matkę. Zaciętość, dążenie do rozwiązywania zagadek i upartość sprawiają, że doskonale sprawdza się w roli policjanta, ale jego niepokorność czasem sprowadzania na niego kłopoty. Może właśnie ta jego niejednorodność cech, szlachetność podbita egoizmem, wydają się pociągające w bohaterze.
Ostateczne rozwiązanie sprawy okazuje się zaskoczeniem. Po chwilach zbłądzenia czytelnik może w końcu poczuć przyjemność z ogólnego podsumowania i emocjonującego epilogu. Na koniec powieści na pierwszy plan wysuwa się postać kobiety dotychczas pełniącej podrzędną rolę. Jednak skrywana przez nią tajemnica i chęć zemsty, zdeterminowana doznaną krzywdą, prowadzi do nieoczywistego ruchu Popielskiego. Postać tej kobiety ma rys typowej famme fatele, z jednej strony uzależnionej od woli otaczających ją mężczyzn, z drugiej samodzielnie kierującej swoim losem, czekającej na odpowiedni moment, żeby zadać ostateczny cios.
Początki lektury "Dziewczyny o czterech palcach" były dla mnie okraszone trudnością dostosowania się do chaotycznej i pełnej licznych nazwisk historii, ale pod koniec, kiedy wszystko stało się jaśniejsze, powieść przyniosła mi pożądaną przyjemność. Wątki historyczne poruszane przez Krajewskiego są ciekawie wykorzystane, pozwalające wczuć się w klimat każdego z miejsc opisywanych w powieści, jak również czasów, w których się to odbywało. Za to między innymi cenię tego autora, że potrafi dobrze oddać atmosferę świata prezentowanego w utworze. Polecam szczególnie czytelnikom, którzy lubią kryminały z wątkami historycznymi.
Komentarze
Prześlij komentarz